Nie zmogła nas niepogoda. Szare niebo, grzmoty, ulewny deszcz, błoto, że nogi grzęzną. Uff, coś strasznego. Instruktorzy z niepokojem wyglądali na drogę – chyba dzisiaj będziemy musieli liczyć tylko na siebie – martwił się pan Mirek.
A tu niespodzianka! Przed dziewiątą rozległy się śmiechy, nawoływania, czułe powitania. Nasze kochane dzieciaki dotarły. Można było przystąpić do pracy.
„Wesołe Nutki” żwawo przygotowywały swoje „instrumenty” – butelki. Jak zwykle zaczęło się od wyrównywania poziomów wody, głębokich wdechów i wydechów i poszło. Muszą przygotować marsz i piosenkę do spektaklu. Przed nimi żmudne ćwiczenia. Nuta za nutą, rytmicznie, aż pan Mirek stwierdzi, że jest okey.
Pani Izabeli zgodnie z zasadą: Repetitio est mater studiorum również aż do bólu powtarzała sceby indywidualne i zbiorowe. „Twórcze Umysły” ćwiczyły ponadto swój aparat mowy. Prowadząca poprzez ćwiczenia praktyczne mówiła o pracy aktora w przestrzeni scenicznej.
„Kolorowi Przebierańcy” przygotowują scenografię i stroje. Wyciągnęli wszystkie wory z rzeczami i zaczęło się myszkowanie. Dziewczynkom sprawiało to ogromną frajdę. Przymiarkom nie było końca. Później wykonały portrety instruktorów. Najzabawniej było, kiedy potratowany musiał rozpoznać swój malarski wizerunek.
„Skrobacze pióra” rozmawiali o nadawaniu tytułów we współczesnej prasie oraz o sposobach uatrakcyjniania wypowiedzi prasowych.
Rozstaliśmy się w bardzo dobrych humorach, tym bardziej, że przestało padać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz